Wakacje w Polsce

wczasy, wakacje, urlop

Kaszubski język

16 May 2012r.

GODY-oznaczają Gwiazdkę, święto Bożego Narodzenia. Jak. wszędzie i na Kaszubach zaczynają się od Wigilii — tradycyjnych potraw, słomy i siana pod obrusem, choinki. Z Godami związanych jest też wiele wierzeń, obrządków, wróżb, idących już jednak powoli w zapomnienie. Kiedyś wierzono na przykład (a może i dziś jeszcze tu i ówdzie wiara ta przetrwała), że w noc wigilijną pod śniegiem zakwita czarodziejski kwiat; że kwitną i owocują jabłonie tracąc jabłka o północy; że zwierzęta rozmawiają, a woda w źródłach i strumykach zamienia się w . wino, które jednak pić mogą tylko niewinne istoty! Dawniej po wigilijnej wieczerzy gospodarze wychodzili na pole i do ogrodu i przemawiali do drzewek grożąc ścięciem płonnym,a na oziminę rzucali słomę wigilijną, by nie szkodziły jej mrozy. Wreszcie w noc wigilijną wróżono. Słomki z wigilijnego snopka rozstrzygały problem zamążpójścia i — określały dziewczętom wygląd ich „przyszłego'', po wilgoci zaś wydzielonej przez dwanaście łupin cebuli poznawano, czy poszczególne miesiące przyszłego roku będą suche, czy deszczowe. Kto jednak da dziś wiarę prognozom cebuli, skoro najczęściej sceptycznie zapatrujemy się nawet na przepowiednie Wicherka? GOCHY To mieszkańcy części powiatu chojnickiego., jego północno-zachodniego krańca. Pochodzenie tej nazwy nie jest takie proste jak w wypadku Belóków (patrz pod B), gdzie zadecydował niewątpli- wie sposób wymawiania, czy też Borowiaków (patrz pod B), których ochrzciły ich rodzinne bory. Być może, miano Gochy wywodzi się od słowa „goche" — pustkowia, nieużytki. Istotnie ubogie tu grunty, lekkie i piaszczyste. „Jeden zając potrzebuje tu tysiąc morgów, a jeszcze musi kraść..." O potrzebie jednak tworzenia odmiennych nazw dla poszczególnych grup ludności kaszubskiej decydowały niewątpliwie różnice gwarowe (patrz GWARY). Tyle ich niemal, ile wiosek. Zasadnicza linia podziału przebiega tu między północą i południem, między „Fejnkaszebami" a „Grobkaszebami". Ale również w obrębie tych dwóch ugrupowań pełno, jak widać, pomniejszych podziałów. Na przykład swoich sąsiadów od strony' północno-wschodniej powiatu, a więc z obszaru zwanego geograficznie Zaborami, zowią Gochy Krebana-mi (patrz ZABORACY). Ale ani Gochy, ani Krebar.y nie chcą się przyznawać do ludności Konarzyn i najbliższej ich okolicy: tu znajdziemy & 126 wysepkę Kabuków. A znów mieszkańców skrawka ziemi między Konarzynami i Swor-negacami zwą Gochy — Grabami. Łatwo się w tym wszystkim pogubić, tym bardziej że niektóre ze starych nazw odchodzą lub też już odeszły w zapomnienie wobec wciąż postępującej integracji całych Kaszub. Jak w ludowym wierszyku: Czy on Belók, Rebók, Fejnkaszeba, Czy on Korczók, Łyczók, Grebkaszeba, Czy on Lesók, Dr obol, Goch Rychtyk Polóch on je doch. Brzeźno Szlacheckie, Borzyszkowy, Lipnica — to serce Gochów. Dumni są oni ze swojej przynależności szczepowej, „goszyć" — to według nich mówić najczystszą kaszubszczyzną. Dumni są też z rycerskiej przeszłości, w której za zasługi orężne wielu Gochów otrzymało szlacheckie nadania. Do dziś przetrwały tam lokalne miana: panków, lemónów — szlach-ceców. Głośne stało się w 1919 roku kilkakrotne przestawienie przez Gochów słupów granicznych, które pozostawiły ich sąsiadów i krewniaków po niemieckiej stronie. Na rzecz tych ziomków z bytowskiego zabierał niejednokrotnie głos w okresie międzywojennym popularny nauczyciel z Gochów, wybitny działacz społeczny, wójt Lipnicy i Borzyszków, Józef Słomiński, w 1939 roku bestialsko zamordowany przez hitlerowców uderzeniami motyk na polu w Jarcewie. Po wojnie ekshumowano zwłoki Słomińskiego i pochowano na cmentarzu w Borzyszkowach, a ludność Gochów wmurowała pamiątkową tablicę na gmachu szkoły w Gliśnie ku czci swego „szkolnego". Kto ciekaw dalszych wiadomości o Gochach (i nie tylko Gochach), kierujemy prosto do najlepszych źródeł: do Lipnicy, do doktora Józefa Bruskiego (patrz pod B), czarującego człowieka i niepowtarzalnego gawędziarza. golla Władysławowscy rybacy mają nie tylko swojego pisarzr.-rybaka (patrz NECEL AUGUSTYN), mają również swego ludowego rzeźbiarza,który na co dzień jest jednym z nich. Rybacki jest również świat drewnianych figurek, które Leon Golla wycina własnej roboty nożami, nożykami, dłutkami. Jego ręce, stwardniałe w ciężkiej pracy na morzu, wskrzeszają rybacką przeszłość zapamiętaną z dzieciństwa: białki uginające się pod ciężarem kip pełnych ryby niesionej na targ, starków o pożłobionych słonym wiatrem twarzach, i utrwalają współczesność: postacie rybaków w pełnym morskim rynsztunku sztormówek, zydwestek, wysokich gumowych butów i tych po pracy, na lądzie, w swetrach z wysokimi golfami, w charakterystycznych rybackich czapkach. To co minęło i to co jest dziś, Golla odnajduje w kawałkach lipowego drewna. Zarysy postaci potrafi dojrzeć w drewnie również jego syn, Piotr. Tak samo jak ojciec płowy i jasnooki. Ale choć obaj, ojciec z synem, rzeźbią bardzo dużo, w domu drewnianych figurek jest ciągle niewiele. Szybko wywę-drowują w świat: w Polskę,, a często i za, granicę.

ocena 4.3/5 (na podstawie 11 ocen)

wczasy, wakacje, kaszuby, jezyk kaszubski, urlop, noclegi