wczasy, wakacje, urlop
02 December 2011r.
Między Wielkim A Małym Morzem Przyjrzyj się Kaszubom na mapie; tam u góry, gdzie kraj do Bałtyku dochodzi, wysuwa się jakby z ramienia ręka 6 mil długa, kładzie się na morze, jakby tę część Kaszub w posiadanie biorąc powiedziała: i to morze jeszcze do Kaszub należy. Ta ręka piaszczysta to półwysep helski, to są owe Rybaki — pisał niespełna wiek temu o Mierzei Helskiej Hieronim Gołębiewski, autor Obrazków rybackich opublikowanych po raz pierwszy w 1883 roku. Nazwa Rybaki przetrwała na Kaszubach do dziś. Półwysep Helski ma również, w nazewnictwie miejscowym, liczne imiona żartobliwe jak: Krowi Język lub Krowi Ogon, Gęsia Szyja czy najczęściej używane — Helska Kosa. Jego niezwykły kształt zawsze bowiem pobudzał ludową wyobraźnię. Nazywa się mierzeję także Międzymorzem, oddziela ona bowiem od siebie dwa morza — to pełne, otwarte, któremu rybacy dodają przymiotnik: wielkie, od osłoniętych wód Zatoki Puckiej, która jest morzem małym. Małe Morze przedziela z kolei na dwie części, północną i południową, podwodna ławica zwana Rewą Mew. Zaczyna się koło Kuźnicy i ciągnie przez całą szerokość Zatoki Puckiej, aż do wsi Rewa na krańcu Oksywskiej Kępy. Rybacy na półwyspie powiadają, że kiedyś, gdy woda była niska, płycizną rewy ktoś przeprowadził przez zatokę byczka. Dziś jest to już niemożliwe — rewę przecina pogłębiony tor wodny, którym do Pucka przepływają kutry i jachty. Patrząc na mapę nie sposób nie zadać pytania: skąd wziął się ten dziwny, wąski ląd wygięty na kształt kosy? Gdyby zawierzyć tradycji ludowej, która powstanie półwyspów jeziornych na Pojezierzu Kaszubskim najczęściej przypisuje olbrzymom — stolemom, można by mniemać, że mierzeję usypał prawdziwie stolemny stołem. I jest w tym ziarno prawdy, stworzył ją bowiem najpotężniejszy z olbrzymów, któremu na imię morze. Do budowy Półwyspu Helskiego przystąpił Bałtyk około ośmiu tysięcy lat temu niosąc z prądem z zachodu drobiny piasku i żmudnie formując z nich wał podwodny. Z czasem fragmenty tego wału zaczęły się wyłaniać jako drobne wysepki, które powoli obrastając lądem wreszcie się połączyły w jedno pasmo o długości 35 kilometrów i powierzchni ponad 32 kilometrów kwadratowych. A nastąpiło to bardzo niedawno; na mapie szwedzkiego kartografa z 169S roku linię helskiej mierzei rozdziela jeszcze sześć przesmyków. Do dziś zresztą półwysep nie jest bezpieczny — tam przede wszystkim, gdzie zwęża się najbardziej między Kuźnicą a Chałupami, jesienne i zimowe sztormy ciągle mu jeszcze zagrażają. Przerywały one mierzeję wielokrotnie; już w naszym stuleciu na Rybakach pamiętne były lata 1905, 1914, 1932 i — czas nam bliski — 1948, kiedy sztormowe fale przedarły się od Wielkiego Morza przez helskie pasmo. Obecnie część brzegów półwyspu, zarówno od strony otwartego morza, jak i zatoki, jest umocniona za pomocą opasek i ostróg. Półwysep, o szerokości 200 — 300 metrów u nasady, z nieregularnym wybrzuszeniem do około 1 kilometra w Jastarni i ponownym zwężeniem zaraz za nią, dopiero za Juratą stopniowo się rozszerza, u krańca osiągając blisko 3 kilometry. I tylko w tym rejonie ląd jego stale przyrasta. Transport piasku, niesionego prądem z zachodu przy silnych północno-zachodnich sztormach, odbywa się przy tym z nie byłe jaką prędkością; tak zwane rumowisko, by przebyć drogę od nasady półwyspu do jego krańca potrzebuje zaledwie dwóch dni! Mierzeja Helska wydłuża się jednak niesłychanie powoli, gdyż przy jej wschodnim cyplu znajduje się głębia niełatwa do zasypania. Piasek, z którego morze zbudowało mierzeję, wędruje, niesiony wiatrem, także po jej powierzchni, tworząc wydmy. Najwyższa z nich, między Juratą a Helem, osiąga ponad 23 metry. Za sprawą przyrody i ludzi dzisiaj wędrówka piasku jest już ograniczona. Wydmowy szaniec, chroniący półwysep przed atakami otwartego morza, umacnia bowiem roślinność, wiążąca piasek mocnymi korzeniami — ostra, kłująca, o barwach zielono- lub niebiesko-szarych. Są wśród tych roślin, nie spotykanych gdzie indziej, trawy takie jak wydmuchrzyca piaskowa i piaskownica zwyczajna czy rosnąca kępkami piaskowa turzyca, są zioła, jak kocanki i jasieniec — ich specjalne odmiany, także z przymiotnikami: piaskowe, inny — piaskowy — jest tutaj nawet najpospolitszy krzew wierzby. Różni się również od rosnącego w głębi rzeję, są krępe i niskie, mocno wczepione korzeniami w tutejszy las. Sosny, porastające w przewadze miejr ziemię, aby się oprzeć sztormowym wiatrom i niezwykle przez te wiatry ukształtowane. Rozwichrzone korony helskich sosen prowokują też ciągle od nowa artystów — grafików i malarzy, którzy pragną uchwycić i utrwalić ich piękno. Osobliwością najosobliwszą helskiej flory jest jednak oset wydmowy o nazwie mikołajek nadmorski. Posiada on sztywne, grube, palczaste liście i kuliste kwiatostany. Kwitnie w pełni lata, a barwa jego — zarówno liści, jak kwiatów — jest ametystowo-błękitna. Wedle legendy oset ten nazwę wziął od imienia ślicznego, ale psotnego chłopca Mikołajka, który tak długo broił, aż przebrała się miara. Gdy małżonce kaszubskiego boga morza Gośka i damom towarzyszącym jej w kąpieli Mikołajek ukrył szaty, Gosk rozgniewał się srodze i przemienił chłopca w ową niezwykle piękną roślinę, która się z czasem rozpleniła na wydmach. Podobno jednak zaklęcie Gośka może utracić mon. Jak głosi dydaktyczne, najpewniej współczesne zakończenie tej opowieści, mikołajek może z ostu stać się na powrót chłopcem, jeżeli przez cały rok nikt jego urodzie nie da się skusić i nie oberwie ani jednego listka rośliny. Niestety, mimo ścisłej ochrony, którą objęte są wszystkie wydmowe rośliny, mimo grożących za ich niszczenie kar -— rok taki jeszcze się nie zdarzył. o ile bowiem mieszkańcy półwyspu na ogół zdają sobie sprawę z tego jak groźnym żywiołem może się stać wyzwolony z pęt roślinności piasek, o tyle dla letnich gości Mierzei Helskiej jest on najczęściej tylko łagodnym urokiem słonecznych plaż. Półwysep Helski ma również osobliwości fauny. Wiosną wiele przebywa tu ptaków, które trafiają na półwysep w czasie przelotów na północ. Część z nich zostaje też nad Zatoką Pucką, gdzie w przybrzeżnych zaroślach mierzei gnieżdżą się mewy, kaczki i rybitwy. Jesienią z kolei na Małym Morzu, spokojnym i zacisznym pod osłoną Helskiej Kosy, gromadzą się przybywające z północy, aby przezimować, łabędzie i dzikie kaczki. I mają tu zimowisko nie najgorsze, o ile Zatoka Pucka nie zamarznie. Bo jeśli zima sroga — ptactwo ginie masowo. Trafia się także na mierzei rzadki na północy naszego kraju wąż gniewosz gładki, czyli po prostu miedzianka. Warto pamiętać, że ani samiec o brunatnym grzbiecie i pomarańczowym brzuchu, ani bardziej płowa samica nie są niebezpieczne. To wąż niejadowity, duszący ofiary — myszy i jaszczurki — jak boa. Nie wolno go zabijać, jest pod ochroną.
zatoka, przyroda, wakacje nad morzem, morze, wybrzeże, Hel, półwysep helski